Szymon Majewski

19.06.2017 Warszawa Dziennikarz

Schorzenie / uraz: operacja kolana

„Moi znajomi polecili mi Carolinę, gdy zacząłem mieć problemy z kolanem, a konkretnie z łąkotką. A ponieważ od paru lat biegam i uprawiam boks (wciąż liczę, że powalczę z Kliczką) kolano bardzo mi się przydaje. Stwierdziłem, że zrobię sobie prezent na pięćdziesiątkę i je zreperuję.

Od początku wszyscy polecali mi doktora Luboińskiego, ba nawet przypadkiem na jakiejś imprezie, jeden ze znajomych powiedział: O widzę, że masz problem z kolanem, jest taki gość w CMC – Luboiński się nazywa… To ciekawe, że jak zacząłem gadać o swoim kolanie, okazało się, że połowa moich znajomych albo już miała robioną łąkotkę, albo zaraz będzie mieć. Chyba założę jakiś łąkotkowy klub dyskusyjny.

W Carolinie, jest tak miło, że gdybym miał cztery uszkodzone kolana, to zrobiłbym je właśnie tutaj. Najbardziej podobało mi się, że w trakcie zabiegu mogłem oglądać operację na ekranie. Wygląda to jak program w National Geographic, z cyklu Tajemnice Oceanów. Brakuje tylko rybek i konika morskiego. Bałem się bardzo znieczulenia częściowego, czyli zastrzyku w kręgosłup, ale zostałem tak przygotowany i wprowadzony w temat, że szybko przestałem się bać. Rozmowa z dr. Luboińskim rozwiewa wszystkie nasze lęki, mówi tak przekonująco, tłumacząc po kolei jak będzie wyglądać operacja, że każdy cykor pozwoli sobie do kolana zajrzeć.”

 

Zaufali nam