Nieprzyjemne uczucie zatkanych uszu, często połączone z bólem, dobrze znamy z samolotu. To objawy, które są wynikiem zmian ciśnienia podczas lądowania i niekiedy również startu. Aby lepiej zrozumieć, skąd bierze się problem, warto wrócić na chwilę na lekcje biologii. Jednym ze sztandarowych haseł tych zajęć były trąbki Eustachiusza. To małe kanały łączące ucho środkowe ze światem zewnętrznym, które zapewniają takie samo ciśnienie po obu stronach błony bębenkowej. Przy różnicach ciśnienia, jakie mają miejsce właśnie na przykład podczas lądowania samolotu, wyściełająca trąbki błona śluzowa nieco obrzęka, utrudniając jego wyrównywanie. Jeśli nasze uszy są zdrowe, dolegliwości związane ze zmianą ciśnienia można zminimalizować, zapewniając sobie coś, co sprawi, że często będziemy przełykać ślinę. Najpowszechniejsze rozwiązania to landrynki, guma do żucia, napój, kanapka czy owoc. Można też spróbować wydmuchiwać powietrze przy zatkanym palcami nosie i zamkniętych ustach. W przypadku małych dzieci pomocna okazuje się butelka z mlekiem. Warto mieć na uwadze, że wrażenie zatkanych uszu podczas lądowania często właśnie dla najmłodszych są najbardziej dotkliwe. Wynika to z tego, że maluchy mają zwykle gorzej oczyszczony nos (nie czują dyskomfortu, jeśli jest w nim trochę śluzu), a ich trąbki słuchowe ułożone są bardziej poziomo niż u dorosłych, przez co łatwiej przemieszcza się do ucha wydzielina z nosa czy gardła. Ma to duże znaczenie, jeśli chodzi o stopień nasilenia dolegliwości ze strony ucha podczas lotu, bo trąbkom Eustachiusza trudniej – przy zalegającej wydzielinie – wykonywać swoje zadanie. To jeden z powodów, dla których nierzadko zaleca się użycie kropli do nosa przed wejściem na pokład.